Jest popularną rośliną w naszym klimacie. Bardzo łatwo się
rozmnaża, wręcz zachwaszcza miejsce, w którym rośnie. Bardzo łatwo uprawia się
ją w doniczce. Właściwie z jednej rośliny można korzystać przez przynajmniej
kilka miesięcy. Jeśli odpowiednio obrywamy listki, oczywiście. Zrywając stożek
wzrostu powodujemy, że pięknie się rozkrzewia. Przy każdym, najmniejszym
poruszeniu wspaniale pachnie. Jest wystarczająco atrakcyjna, by stanowić
element dekoracyjny kuchennego parapetu. Lubi intensywne podlewanie i słoneczne
stanowisko.
Liście mięty są surowcem przyprawowym i leczniczym. Jest też
powszechnie stosowana w przemyśle farmaceutycznym i kosmetycznym.
Ja dodaję świeżo zerwane liście mięty bezpośrednio do wody
mineralnej i piję ją cały dzień. Częściej jest jednak pita w postaci naparu,
herbaty. Dodaję też po kilka listków do sałatek, a susz jako jedną z przypraw
do mięs.
W mojej kuchni mięta walczy o prymat z bazylią, nie
potrafiłabym powiedzieć, którą częściej używam i bardziej cenię.
A teraz, dlaczego jest taka wartościowa:
-
doskonale działa na układ pokarmowy, przyśpiesza trawienie, bo
jest żółciopędna;
-
działa rozkurczowo i łagodzi bóle menstruacyjne;
-
łagodzi dolegliwości żołądka, jelit i wątroby;
-
ma działanie bakteriobójcze, przeciwzapalne i przeciwbólowe;
-
jest często stosowana do inhalacji przy nieżytach nosa,
obkurcza naczynia krwionośne i łagodzi skutki kataru;
-
na skórę działa jednocześnie rozgrzewająco i chłodząco;
-
ma lekkie działanie uspokajające;
-
składniki mięty, które powodują goryczkę, oczyszczają wątrobę
i woreczek żółciowy, zapobiegając nawet kamicy nerkowej;
-
leczy niektóre choroby skóry (np.: grzybice);
-
olejek dodawany do pastylek do ssania, łagodzi objawy kaszlu,
ułatwia oddychanie;
-
odświeża jamę ustną i dlatego jest powszechnie stosowana jako
dodatek do past do zębów...
To, że można ją kupić w każdym sklepie, zieloną lub
susz, pewnie stwarza wrażenie, że jest zbyt