Padają kolejne rekordy wysokich temperatur, tygodniami nie
spada kropla deszczu.
W drodze na wakacje mijamy wysychające pola. W rzekach jest
bardzo niski poziom wody.
Co raz częściej mamy do czynienia z anomaliami
pogodowymi...
Ludzie kompulsywnie sprawdzają prognozy pogody, szukają
cienia. Ławeczki w cieniu są oblegane, w słońcu stoją puste. Nie działają
fontanny, bo należy oszczędzać wodę. Ceny żywności znacząco idą w górę. I co? I
nic!! Brak reakcji!
Obawiam się, że świadoma dramatyzmu sytuacji jest zaledwie
garstka ludzi.
Widziałam nastolatka, który wrzucił do kosza na śmieci pełną
butelkę wody, bo się zagrzała, jakby nie mógł nią podlać jakiejś biednej
rośliny.
Kupujemy niewyobrażalną ilość napojów w plastikowych
butelkach, choć ich zawartość jest często gorsza niż woda w kranie. Przejeżdżałam
ostatnio przez kilka wsi w dniu odbioru śmieci. Przed posesjami leżały ogromne
wory wypełnione opakowaniami z tworzyw sztucznych. Nawet ich nie zgnieciono.
Mam wrażenie, że jesteśmy najbardziej autodestrukcyjnym
gatunkiem. Niezdolnym do myślenia w dłuższej perspektywie niż własne życie.
Wystarczy przeczytać ile ton śmieci zostawiamy na plażach, zobaczyć jak wyglądają
parkingi, miejsca biwakowania.. Przeczytałam, że tylko z plaż Gdańska dziennie
uprząta się 14 ton śmieci!
W czasie upałów wszyscy wędrują z butelkami napojów, ale
tylko pojedyncze osoby mają naczynie z filtrem wielokrotnego użytku.
Kupujemy za dużo ubrań, butów, artykułów do domu... Po co?
Czy definiuje nas stan posiadania? Dlaczego nie możemy zaszyć zamiast kupić
nowe, dlaczego nie możemy naprawić, podarować niepotrzebnej rzeczy.
Mam zaledwie kilkoro znajomych, którzy wręcz chwalą się, że
noszą bluzkę czy płaszcz w kolejnym pokoleniu. Na marginesie taki ciuch jest często
w o wiele lepszym gatunku, unikatowy, jedyny w swoim rodzaju.
Wśród znajomych staramy się stosować zasadę „nie wyrzucaj,
znajdź nowego właściciela”. Przecież można przyjaciółce podarować nietrafiony
kosmetyk, skoro nie można go zwrócić.
W moim domu od lat używa się filtrów Brita do wody z kranu,
zamiast kupować zgrzewki butelkowanej wody mineralnej. W bonusie mamy w
idealnym stanie czajnik, bez kamienia, bo filtrujemy również wodę do niego (i
do ekspresu do kawy również).
Jeden z moich płaszczy zimowych ma 7 lat. Buty kupuję, gdy
naprawdę muszę. Segregujemy śmieci, nie
wyrzucamy jedzenia...
Jedzenie to kolejny temat rzeka. Ze smutkiem patrzę na
worki wynoszonego po weekendach pieczywa. Po co? Czy nie można kupić mniej? A
już karmienie ptaków pieczywem w ogóle
powinno być zabronione. Ptakom to szkodzi!
Marnowanie żywności uważam za szczególnie nieetyczne, gdy
wciąż na świecie jest tylu ludzi, którym jej brakuje.
Czy nie można zabrać swoich śmieci z lasu, znad jeziora, z
plaży?
Kąpiel pod prysznicem zamiast wanny, zakręcona woda podczas
mycia zębów i golenia, zmywarka zamiast mycia ręcznego, oszczędne użycie wody w
toalecie, likwidacja kapiących kranów, włączanie pralki z pełnym wsadem, nie
dla kilku rzeczy.......
A co dopiero rozwiązania na skalę globalną!
Jakiś czas temu zwróciłam uwagę, jak wielkie koncerny
farmaceutyczne w gigantyczny sposób marnują surowce. Sprzedaje się duże
opakowania z kilkoma tabletkami, bo to "lepiej" wygląda. Do jednej
butli potrafi zmieścić się zawartość 3-4 opakowań.
Od lat nie mogę się doprosić o elektroniczną fakturę od
mojego dostawcy energii elektrycznej i jest to jedyna faktura papierowa jaką
otrzymuję....
Ze smutkiem obserwuję, że niewielki procent ludzi jest świadomych
krawędzi nad którą stoimy. Być może jest już za późno, być może niewiele to
zmieni, ale nie możemy się godzić na obojętność.
Protestujmy, domagajmy się zmian systemowych. Nie gódźmy się.
Pewna mądra nastolatka sama lub z koleżankami organizuje
strajk klimatyczny, a w komentarzach czytam, czy ona ma te jedne spodnie, bo
wciąż w tych samych jest na zdjęciach. Nie skomentuję komentarza!
Klimatowi służy ruch ZERO WASTE, który opiera się na
zasadach tzw. 5R:
- odmawiaj (refuse)
- ograniczaj (reduce)
- wykorzystaj ponownie (reuse)
- recyklinguj (recycke)
- kompostuj (rot)
Choć coraz bardziej popularny (modny?) to
mam wrażenie, że jest samotnym głosem rozpaczy.
Ekologii sprzyja weganizm i
wegetarianizm, i każde ograniczenie spożycia mięsa, bo przemysłowa hodowla
zwierząt rzeźnych w niewyobrażalny sposób niszczy planetę.
Choć żeby zatrzymać katastrofę, należałoby
wprowadzić zmiany systemowe, nic nie zwalnia nas z dbania o środowisko.
Tymczasem, mam wrażenie, że sposób w jaki żyjemy przypomina
ostatni bal na Titaniku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz